Wyspa Świętego Marcina. Skrzyżowanie Karaibów

23 listopada 2020 | Biuletyn Techniki Jachtowej nr 7, Podróże

Legenda mówi, że Francuz i Holender, chcąc podzielić wyspę umówili się, że pójdą brzegiem w przeciwnych kierunkach i tam, gdzie się spotkają, powstanie granica. Francuz szedł od północy pijąc wino, Holender natomiast od południa popijając gin. Niestety, wysokoprocentowy napój doprowadził Niderlandczyka do drzemki, przez co francuska część wyspy została większa.

Fot. Adobe Stock / reefguard

W Polsce 11 listopada jest Narodowym Świętem Niepodległości, natomiast ponad pięć wieków temu właśnie w dzień Świętego Marcina z Tours, Krzysztof Kolumb dotarł na wyspę Sualouiga, której nadał imię na cześć świętego. Po blisko dwóch wiekach osadnictwa hiszpańskiego, wyspa przeszła pod władanie holenderskie i francuskie. Dziś znamy ją odpowiednio pod dwiema nazwami: Sint Maarten ze stolicą w Philipsburgu oraz Saint-Martin z miastem stołecznym Marigot. Wyspa dzierży swoisty rekord świata najmniejszego skrawka ziemi podzielonego pomiędzy dwa państwa. Stopniowo stała się też najbardziej zróżnicowana etnicznie na Karaibach. Szybki rozwój turystyki i osadnictwa sprawił, że na wyspie mówi się obecnie ponad 80 językami. Przez wieki uprawa trzciny cukrowej była głównym zajęciem mieszkańców i licznie przywożonych niewolników. Dopiero w połowie XIX wieku niewolnictwo na wyspie zostało zniesione, co doprowadziło do ekonomicznego podupadania regionu. W połowie XX wieku nastąpił ponowny rozwój wyspy dzięki stworzeniu strefy bezcłowej oraz turystyce, która stanowi teraz podstawę lokalnej gospodarki.

Lądowanie na plaży

Po holenderskiej stronie wyspy znajduje się jedna z najsłynniejszych plaż świata – Maho Beach. Wąski skrawek piasku położony na początku pasa startowego międzynarodowego portu lotniczego SXM Princess Julian jest chyba najbardziej rozpoznawalnym miejscem wyspy. Dziesiątki turystów zjawiają się tu każdego dnia, żeby zobaczyć samoloty przelatujące tuż nad ich głowami, a także żeby stanąć w strumieniu powietrza z silników kołujących do startu maszyn.

Fot. Adobe Stock / Mariakray

Na wyspę można najłatwiej dostać się z Amsterdamu lub Paryża liniami KLM lub Air France. Regularna cena biletów wynosi ok. 2000 zł za lot w obie strony. Alternatywą jest połączenie liniami Air Caraibes np. z Paryża, gdzie bilety można kupić nawet za 1000 zł. Obywatele polscy są zwolnieni z obowiązku wizowego przy pobycie nieprzekraczającym 90 dni, do wjazdu wymagany jest ważny paszport. Po wyspie najszybciej przemieszczać się wynajętym samochodem lub motocyklem. Można skorzystać też z lokalnych autobusów, jednak te nie mają sztywnych rozkładów jazdy. Zdecydowanie wygodniejsze będzie objechanie obu regionów taksówką. Oficjalną walutą po stronie holenderskiej jest gulden Antyli Holenderskich oraz dolar amerykański. Po stronie francuskiej płacić można w euro. Pomimo, iż wyspa ma zaledwie 87 km kwadratowych, oba narody starają się podkreślać swoją niezależność. Językami urzędowymi są odpowiednio niderlandzki i francuski, jednak powszechnie używany jest język angielski. Na wyspie występuje klimat równikowy wilgotny, dzięki temu przez cały rok możemy spodziewać się temperatury ok. 27°C. Klimat łagodzą wiejące tu passaty.

Raj nie tylko podatkowy

Sint Maarten jest finansowym rajem, gdzie nie płaci się podatków. Ceny biżuterii, alkoholu, perfum czy tytoniu są nawet o połowę niższe niż w Europie. Wolnocłowe zakupy można zrobić m.in. na Front Street w niderlandzkiej stolicy. W południowej części wyspy znajdziemy również dzielnicę biznesową, centra handlowe oraz ruchliwy port obsługujący większość przypływających statków. Francuska część jest zdecydowanie mniej zurbanizowana. Na północy znajdziemy więcej atrakcji turystycznych, luksusowych resortów, odludnych plaż i wykwintnych restauracji. Aromat kawy i świeżo pieczonych croissantów miesza się tu z zapachami lokalnych potraw.

Fot. Adobe Stock / timsimages.uk

Baza noclegowa jest bardzo różnorodna, dominują jednak duże kompleksy hotelowe, wille, a także domki na plaży. Musimy być przygotowani, że nie znajdziemy tu budżetowych noclegów, kampingów ani pól namiotowych. Planując dłuższy pobyt na wyspie warto wybrać się na dzień lub dwa na jedną z okolicznych wysepek. Na Anguilli oraz Saint-Barthélemy znajdziemy duży wybór hoteli. Warto pamiętać, że ta druga jest jednym z najdroższych kurortów na Karaibach. Na obie wyspy kursują szybkie promy. Jednodniową wycieczkę warto też zorganizować na wyspę Saba, gdzie czeka nas trekking z widokami zapierającymi dech w piersiach. Wulkan Mount Scenery mający 888 m n.p.m. jest najwyższym wzniesieniem Królestwa Niderlandów! Równie spektakularny widok rozciąga się z najwyższego punktu Saint-Martin – Pic Paradis.

Zwiedzając wyspę należy odwiedzić fort St. Louis wybudowany w 1767 r. w celu obrony wyspy przed napaściami. Koniecznie także trzeba zobaczyć bajkową wioskę Grand Case, w której znajdziemy unikalne domki w pastelowych kolorach, z misternie rzeźbionymi gankami. W niedużej odległości znajdziemy również plantację melonów Colombier, w której możemy spróbować lokalnego specjału z tych owoców. Miłośnicy natury zachwycą się natomiast unikalną, egzotyczną farmą motyli.

Jachting, regaty i nurkowanie

Planując żeglowanie po Karaibach myślimy o bajecznych plażach i rajskich zatokach. Ale to nie wszystko! Wybierając termin wizyty sprawdźmy, w których dniach marca odbywa się kolejna edycja St. Maarten Heineken Regatta. Impreza zapoczątkowana w 1980 r. przyciąga corocznie ponad 250 jachtów biorących udział w wyścigach. Załogi w ramach udziału są zaopatrywane w piwo sponsora bezpośrednio z motorówki, w trakcie trwania imprezy. Gdy już nacieszymy oczy żeglarską rywalizacją, możemy wyczarterować jacht z jednej z licznych marin oddalonych od lotniska o ok. 10-15 minut jazdy taksówką. Tygodniowy koszt czarteru jachtu, w zależności od typu i okresu, może wynieść ok. 2,5 tys. euro. Katamaran – nawet ok. 5–6 tys. euro za tydzień żeglugi. Tak jak na całych Karaibach, najlepszym okresem do żeglugi jest nasza zima. Wspaniała pogoda, lazurowe morze, bajeczne plaże i spokojny rytm dnia jest wszystkim, czego potrzeba do wypoczynku pod żaglami. Bogata linia brzegowa St. Maarten pozwoli znaleźć liczne kotwicowiska i zatoki, w których będziemy mogli korzystać z uroków wyspy. Bardzo popularnymi kotwicowiskami są Oyster Pond oraz Simpson Bay Lagoon. Warto udać się też na plaże Mullet Baai czy Cupecoy Beach.

Fot. Adobe Stock / Maridav

Mimo, iż nurkowanie w północnej części Karaibów nie jest najczęściej wymieniane w magazynach podróżniczych, to różnorodność ukształtowania podwodnego terenu, bogata fauna i flora zachwycą nawet najbardziej wymagających pasjonatów podwodnych przygód. Poznawanie okolicznych raf należy zacząć od rezerwatu w pobliżu plaży Orient Beach. Zdecydowanie warte polecenia są wody otaczające południową wyspę – Saba. Znana jest ona z podwodnych szczytów obejmujących 5 mil kwadratowych, które są fragmentami uśpionego wulkanu górującego nad wyspą. W wodach opływających wyspę możemy natknąć się na rekiny, zwłaszcza w okolicach rafy Big Mama’s, jaskinie i liczne ryby przy punkcie zwanym Circus, żółwie przy Turtle reef, a także możemy zobaczyć fragmenty XVIII wiecznej fregaty HMS Proselyte.

Ti-nain morue – czyli dorsz z bananami

Lokalna kuchnia zaliczana jest do jednych z najlepszych na świecie! Rozkwitła tu francuska sztuka kulinarna, a najlepsi kucharze z Europy zakładają tu swoje restauracje. Warto zwrócić uwagę na Accras, czyli frytki z dorsza, specjalnie gotowanego kurczaka z przyprawami – Colombo, Blaff będący marynowanymi w soku cytrynowym owocami morza lub rybami, czy budyń kreolski. Ciekawym doznaniem będzie skosztowanie Ti-nain morue, czyli dorsza z bananami. Nieodmiennie, jak na wszystkich karaibskich wyspach, króluje rum. Narodowym napojem jest jego lokalna odmiana Guavaberry. Pamiętać należy, aby zawsze zwrócić uwagę na ceny w karcie. Bar na plaży może mieć równie wysokie ceny jak restauracja. Warto pamiętać także o rezerwowaniu stolików w lokalach z wyprzedzeniem

Fot. Adobe Stock / Uladzik Kryhin

No need to stress…

…ponieważ tu nie ma powodów do stresu! Tu nie ma pośpiechu, brak jest nerwowości, ludzie są uśmiechnięci, a czas płynie wolniej. Właśnie na Karaibach możemy oderwać się od codzienności, poczuć klimat tropikalnego raju, zakosztować egotycznych przysmaków i relaksować się na bajecznych plażach. Na potwierdzenie tych słów można przytoczyć, że swoje rezydencje mają tu m.in. Bill Gates czy Oprah Winfrey. Fanów Gwiezdnych Wojen na pewno przyciągnie postać Nicka Maleya – twórcy postaci Yody (jest tu nawet muzeum z filmowymi pamiątkami). Saint Martin oraz Sint Maarten są miejscami koncentrującymi się na przyszłości, kultura na wyspie jest kolorowa i współczesna, a co za tym idzie, także konsumpcyjna. Bogate życie nocne, kasyna i kluby, a także hucznie obchodzony karnawał, który trwa dwa miesiące, przyciągają turystów z całego świata. Kreuje to wizerunek wyspy jako beztroskiej, szczęśliwej i rozrywkowej przystani, gdzie możemy zapomnieć o całym świecie. Mimo, iż bardzo ciężko określić kulturowe korzenie wyspy, które mogłyby być charakterystyczne dla jej rdzennych mieszkańców, to wpływy francuskich, holenderskich, hiszpańskich i amerykańskich osadników zmieszały się z karaibskimi, tworząc niesamowicie barwną i spójną mieszankę.

Fot. Adobe Stock / Maridav