Regaty Maristo Cup 2020, które trwały siedem dni, są już za nami. To trasa o długości 600 mil morskich w zmiennych bałtyckich warunkach, która prowadzi z Sopotu dookoła wysp Gotlandii (z pitstopem w Visby) i Gotska Sandön, które trzeba okrążyć prawą burtą, z metą w Sopocie.
Śmiało można powiedzieć, że jest to nasza polska wersja światowej sławy regat morskich Sydney-Hobart (630 mil). Tegoroczna rywalizacja odbyła się w trzech grupach: KWR, OPEN1, OPEN2. W regatach wzięło udział łącznie 26 załóg.

W tym roku po raz pierwszy w regatach tych wziął udział jacht VETUS Polska, Sigma 38, który startował w grupie KWR. Zespół VETUS był reprezentowany przez zgranych i doświadczonych żeglarzy, którymi są: Piotr Lesz, Krzysztof Kobus, Marcin Malewicki i Andrzej Śliwiński.
Pogoda była wyjątkowo zmienna, kilka jachtów nie ukończyło regat z powodu awarii i problemów zdrowotnych członków załogi. Na trasie spotkał nas sztorm i padający grad. Pomimo tak trudnych warunków VETUS Sailing Team zdobył srebrny medal – brawo dla Kolegów żeglarzy!
Pieczę nad całym przedsięwzięciem, jako główny gospodarz, objęło Województwo Pomorskie, a Marszałek Województwa Pomorskiego Mieczysław Struk objął regaty swoim patronatem.

Słowa uznania kierujemy również do organizatorów regat, Krystiana Szypki i Jacka Zielińskiego, za przygotowanie i zrealizowanie tak wspaniałej imprezy – ponieważ regaty Maristo Cup to nie tylko rywalizacja na morzu, ale również wspaniała zabawa i integracja środowiska żeglarskiego.
Żeglarstwo to wyjątkowy sport opierający się równolegle na rywalizacji i współpracy, a przede wszystkim zaufaniu, dlatego wygranymi są wszyscy ci, którzy ukończyli regaty.

Relacjonuje kapitan jachtu VETUS Polska, Sigma 38, Piotr Lesz:
Trasę regat znaliśmy dość dobrze, ponieważ w przeszłości braliśmy już w nich udział, a także dość często żeglujemy w tej okolicy. Natomiast po raz pierwszy płynęliśmy w Maristo Cup Sigmą 38 – a jako że każdy jacht zachowuje się inaczej na wodzie, to zmianę jachtu można porównać do pierwszego startu w regatach.
Na północy, na wysokości wyspy Gotska Sandön spodziewaliśmy się trudnych warunków pogodowych, ale nikt z nas nie przypuszczał, że zastaną nas tam burza, grad i wiatr wiejący z prędkością dochodzącą do 30 węzłów. Warunki te były dużym wyzwaniem dla jachtów, ich wyposażenia i nas, ludzi.
Następnego dnia tuż o świcie, kiedy pogoda poprawiła się, odnotowaliśmy, że tracimy dystans do trzech jednostek płynących przed nami, a dodatkowo wiatr wiał od strony dziobu. Wspólnie z załogą podjęliśmy decyzję o zmianie żagli na mniejsze. Czynność ta nie była łatwym zadaniem w panujących warunkach pogodowych, ale udało się. Okazało się, że była to bardzo trafna decyzja – dzięki mniejszym żaglom jacht nabrał stabilności, żeglowaliśmy wprost do mety i odrabialiśmy stracony dystans do jachtów poprzedzających. O drugie miejsce rozegraliśmy prawdziwy bój, niemal na ostatniej mili, tuż przed metą w Sopocie.
Z powodu tak trudnej pogody kilka jachtów nie ukończyło regat, dlatego cieszymy się bardzo z zajętego medalowego miejsca.

Wyniki w poszczególnych grupach (w nawiasie nazwisko sternika)
KWR
- 2easy 2 (Tomasz Makowski)
- VETUS Polska (Piotr Lesz)
- Purga (Adam Łobodziński)
OPEN1
- Scamp 3 (Witold Karałow / Maciej Gnatowski)
- Dancing Queen (Jerzy Matuszak)
- Oiler (Marek Wołoszyn)
OPEN2
- Odyssey (Tomasz Ładyko)
- Diamant 650 (Krzysztof Kołakowski)
- Ocean Team (Grzegorz Rać)